POS PLAKAT 1Sezon na dobre rozpoczęty. Niestety oznacza to także pierwsze kolizje i wypadki. Jak ich uniknąć, jak cieszyć się jazdą i zminimalizować ryzyko? Na te i kilka innych pytań odpowiada Jacek Molik – instruktor bezpiecznej jazdy na motocyklu, organizator szkoleń na Torze Poznań.

 

 

Motorismo: Czy naprawdę trzeba się szkolić? Wszyscy mamy prawo jazdy, na co dzień poruszamy się po drogach, nie planujemy udziału w wyścigach. Czy mimo to warto jechać na szkolenie na tor?

JM: Jest powiedzenie – “całe życie się człowiek uczy… “ i nie inaczej jest i w tym przypadku. Motocykle, stroje, drogi a także i my wciąż się zmieniamy; te pierwsze są coraz lepsze, my zaś coraz starsi, czasami mądrzejsi o doświadczenie a czasami coraz bardziej “ułomni”. Tylko podczas szkoleń możemy zmienić swoje przyzwyczajenia, które niestety bardzo często są złe. Rzadko kto potrafi ocenić samego siebie, niezależny i obiektywny Instruktor wychwyci błędy i poprawi co niejednokrotnie może bezpośrednio przełożyć się na naszą przyszłość.

Instruktorzy o doświadczeniu sportowym przerabiali już chyba wszystko co przekłada się na prowadzenie motocykla. To oni musieli być perfekcyjni w prowadzeniu motocykla żeby przejechać optymalnie dany zakręt lub ich kombinację. Teraz dzielą się swoim doświadczeniem którego nie da w łatwy sposób przełożyć się na pieniądze – to doświadczenie jest bezcenne więc korzystajmy z niego!

 

Motorismo: Ale w jaki sposób ćwiczenie na torze przełoży się na jazdę po ulicy?

JM: W bardzo prosty sposób: jeżdżąc po ulicy musimy skoncentrować się na wielu aspektach tj. 1. prowadzenie motocykla, 2. inni uczestnicy ruchu (w tym pojazdy, piesi, zwierzęta), 3. prawo o ruchu drogowym. Nie rozdrabniając się, na torze eliminujemy punkty 2 i 3 koncentrując się na 1.

Każdy pojazd prowadzi się tzw. odruchami. W skrajnej sytuacji nikt nie myśli że: musi użyć hamulca, ocenić odległości i wolną przestrzeń, wykonać manewr omijający a podczas niego prawidłowo użyć kierownicy, hamulców lub manetki gazu o pozycji na motocyklu nie wspominając. To wszystko dzieje się w ułamku sekundy i tylko wytrenowany kierowca ma szansę wykonać to prawidłowo. Ćwiczenie podobnych manewrów w ruchu miejskim jest co najmniej karkołomne.

Stąd właśnie ćwicząc aspekt 1 i doprowadzając go do granicy odruchów bezwarunkowych zwiększamy nasz limit koncentracji na aspektach 2 i 3 pomijając 1 która działa już instynktownie. Stąd właśnie bierze się większy limit bezpieczeństwa w ruchu ulicznym.

Motorismo: To brzmi sensownie, powiedz zatem jakie nagłe sytuacje z ruchu ulicznego symulujecie podczas szkolenia? Z jakimi zaskoczeniami motocyklista poradzi sobie lepiej po takim szkoleniu?

Cały zakres szkolenia z serii “Dzień Motocyklisty” jest oparty na sytuacjach, które na co dzień zdarzają się na drogach i ulicach. Choćby “zmiana toru jazdy w łuku” – jedziemy spokojnie w zakręcie (powiedzmy prawym, żeby było trudniej); nagle dostrzegamy piasek, kamień lub powiedzmy rozjechane zwierzę. U wielu motocyklistów pojawia się odruch “prostujemy i w hamulce” ale wtedy już jesteśmy na pasie ruchu który zmierza w przeciwnym kierunku. Całe szczęście gdy nic nie nadjeżdża z przeciwka ale jeśli właśnie jedzie…

Drugi przykład to “test łosia” – niepełny w stosunku do pierwowzoru ale wystarczający by obnażyć braki w wyszkoleniu. Symulujemy nim wyjazd np. samochodu z ulicy podporządkowanej, którego się nie spodziewamy. W próbie tej uczymy jak zachować się w takiej sytuacji, jak ją natychmiast ocenić i jak z niej wybrnąć aby nie zakończyło się to wypadkiem. Tu liczy się refleks, koordynacja i umiejętność obserwacji – obyśmy takich sytuacji mieli jak najmniej na drodze.

Motorismo: Dziękujemy za rozmowę, a wszystkim motocyklistom życzymy udanego i bezpiecznego sezonu. Lewa!

 

P.S. A teraz odpowiedźcie sobie sami – czy faktycznie warto się szkolić?

Zapraszamy na kolejną edycję szkolenia z techniki jazdy motocyklowej – Bezpieczna Jazda z Motorismo 2013!

Jak się dostać na szkolenie? Szczegóły znajdziecie tutaj